20161127 172827 1024x768Rzadko się zdarza, aby człowiek już od urodzenia wiedział, kim zostanie w przyszłości. Niektórzy mają problem z określeniem swoich pasji i celów nawet w dorosłym życiu. Nasza kolejna postać, z którą mieliśmy okazję porozmawiać w ramach spotkań z ciekawymi ludźmi, nie musiała się zastanawiać nawet przez chwilę. Przyszłość przewidział tata, a nasz muzyk zrealizował swoje marzenie.
Pan Marcin Wyrostek, znakomity akordeonista, zwycięzca programu „Mam talent”, niezwykle sympatyczny i otwarty człowiek, poświęcił redaktorom gazetki „Szkolny Reporter” czas przed koncertem w toruńskich Jordankach. Oprócz przemiłej rozmowy i wspólnych zdjęć posłuchaliśmy również przepięknych opowieści malowanych dźwiękami akordeonu.
Serdeczne podziękowania dla Pana Marcina za poświęcony czas, rozmowę oraz wprowadzenie w muzyczny świat pełen kolorowych dźwięków i melodii. Podziękowania należą się również managerowi, Panu Szymonowi, który z życzliwością zaaranżował spotkanie artysty z dziećmi.

Zapraszamy do lektury wywiadu z muzykiem, akordeonistą, panem Marcinem Wyrostkiem

Amelia: Czy zawsze chciał Pan związać swoje życie prywatne i zawodowe z muzyką?
pan Marcin: Tak naprawdę decyzja została podjęta przez mojego tatę. Kiedy się urodziłem, spojrzał na moje ręce i powiedział: „to będzie akordeonista”. I rzeczywiście, tata zaszczepił we mnie miłość do muzyki, która stała się moją pasją. Często ćwiczyłem całymi nocami, grałem od zawsze, jeździłem do wielu miejsc. Potem ukończyłem studia muzyczne w Katowicach. Cały czas podróżuję. Muzyka jest nierozerwalnym elementem mojego życia prywatnego i zawodowego. Bodźcem motywujący do grania było również spotykanie różnych muzyków oraz akordeonistów starszych ode mnie. Były to dla mnie niezwykłe wydarzenia, po których wracałem do domu i znowu ćwiczyłem godzinami. Akordeon stał się moją szaloną pasją.

Amelia: Czy marzył Pan o tym, żeby grać zawodowo na akordeonie?
p. Marcin: Tak, całą drogę życiową szedłem, żeby grać i koncertować, żeby móc namalować coś najpiękniej, jak potrafię za pomącą dźwięków.

Oliwia: Dlaczego zdecydował się Pan na udział w programie „Mam talent"?
p. Marcin: Brałem udział i zajmowałem czołowe miejsca w wielu festiwalach akordeonowych w Polsce, Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych, Słowacji, we Włoszech. To były ogólnoświatowe konkursy, ale zawsze brakowało mi atmosfery koncertowej. Przez całe życie szukałem takiej iskierki, momentu, w którym jakby za pomocą magicznej różdżki coś się zmieni. Myślę, że warto mieć swoje marzenia i do nich dążyć. Udział w programie „Mam talent” to jedno z wielu prób dążenia do realizacji mojego marzenia. Kiedyś wyobrażałem sobie festiwale w telewizji czy koncerty, na przykład takie, jak mamy dzisiaj z orkiestrą symfoniczną. To jest niesamowite, że dziś to marzenie się spełnia. Trzeba w życiu robić wszystko, aby móc się realizować, bo pamiętajcie, że wszystko jest możliwe.

Karolina: Gdyby mógł Pan cofnąć czas, czy ponownie zdecydowałby się Pan na udział we wspomnianym programie rozrywkowym?
p. Marcin: Zastanawiałem się, czy program rozrywkowy będzie odpowiednią drogą w poszukiwaniu tego właściwego momentu w życiu. Pomyślałem, że po prostu trzeba spróbować. Z perspektywy czasu, patrząc na to, co się wydarzyło, jednoznacznie mogę stwierdzić, że podjąłbym taką samą decyzję. Przed programem uczestniczyłem w festiwalach, koncertowałem, ale na mniejszą skalę. Dzięki „Mam talent” moja kariera muzyczna nabrała tempa. Następstwem zwycięstwa była na przykład nominacja mojej płyty do Fryderyków, udział w festiwalu „Top Trendy”. Teraz nasza płyta „For Alice" to sześciokrotna platyna, koncertujemy w wielu miejscach za granicą oraz w Polsce. Nie zdawałem sobie sprawy, że program będzie miał taki wpływ na moje życie.

Olek: I z tym wiąże się nasze kolejne pytanie. Jak bardzo zmieniło się Pana życie po udziale w programie telewizyjnym?
p. Marcin: Zmieniło się nie tylko życie zawodowe, ale również prywatne. Wcześniej działałem sam. Miałem bardzo mało czasu dla rodziny i bliskich. Teraz częściej bywam w domu, bo mamy całą ekipę muzyczną. Jest menadżer, kierowca, osoba zajmująca się księgowością, wszyscy muzycy, moi przyjaciele, z którymi razem działamy. Kiedyś często byłem przemęczony, teraz nawet zdrowotnie czuję się lepiej. Wspomniałem też o koncertach. Koncertujemy i jeździmy w bardzo różne, egzotyczne miejsca. Byliśmy ostatnio w Katarze, Azerbejdżanie, Baku, ale również w Europie: Holandii, Brukseli, Irlandii Północnej, w której nagrywaliśmy wideoklip do jednego utworu z płyty. Dużo się zmieniło. Zmienił się też mój instrument. Kupiłem taki akordeon, o jakim zawsze marzyłem.

Julia: Czy czuł Pan stres, wychodząc na scenę w programie „Mam talent”?
p. Marcin: Tak, oczywiście. Niewdzięczne w takim programie jest to, że występ trwa dwie minuty, następuje odliczanie 3, 2, 1 i zaczynamy! Nie można niestety nic poprawić. Jakby coś się złego wydarzyło, na przykład zagrałbym źle, bo można się też pomylić, wszyscy jesteśmy ludźmi, do tego może się zdarzyć awaria instrumentu, to byłoby to widoczne i słyszalne w ekranach telewizorów, nieodwracalne. Koncert gra się dłużej, można nawiązywać kontakt z publicznością.

Julia: Czy oprócz koncertowania wykonuje Pan na co dzień inną pracę związaną z muzyką?
p. Marcin: Oprócz czynnego koncertowania na scenie komponuję, czyli wymyślam nowe utwory, tematy i aranżuję na zespół lub na orkiestrę. Potem spotykam się z muzykami, robimy próbę, więc to też jest taka praca... Nie lubię słowa praca, to jest taki sposób na życie – muzyka. Wracam do domu, komponuję, piszę, wymyślam nowe rzeczy, biorę instrument w swoje ręce i ćwiczę. Oprócz tego pracuję na Akademii Muzycznej w Katowicach, uczę gry na akordeonie studentów. Godzin jest niewiele, ale staram się przekazać uczniom wszystko, czego się w życiu dowiedziałem, co poznałem, przemyślałem i mam nadzieję, że mądrze to wykorzystają.

Maja: Która praca daje Panu najwięcej satysfakcji?
p. Marcin: Najwięcej satysfakcji daje mi kontakt z widownią na koncercie lub spotkania takie, jak dziś z Wami. Kiedy brałem udział w jakimś konkursie, to przygotowywałem się do niego nawet kilka miesięcy. To tak jak sportowcy przygotowują się do zawodów i najważniejszy jest moment, gdy komisja ogłasza wyniki. Najprzyjemniejsza jest reakcja publiczności. Kiedy uświadamiam sobie, ile pracy i wysiłku włożyłem w przygotowania oraz jaki jest efekt końcowy, stwierdzam, że warto działać. Niesamowitym momentem jest kontakt z odbiorcą, który słucha tego, co mam do zaproponowania. Niezwykłe jest spotkanie z Wami. 

Daria: Jakich rad udzieliłby Pan młodym artystom, którzy marzą o karierze muzycznej?
p. Marcin: Najważniejsza w życiu jest motywacja. Młody artysta powinien uczyć się tworzenia, grania, śpiewania przez zabawę. Ważne, żeby to, co w życiu robił, było jego pasją, aby stawiał czoło wszelkim przeciwnościom, promował się. Nigdy nie należy się poddawać. Trzeba być otwartym i dążyć do celu.

Redaktorzy „Szkolnego Reportera”
Opiekun: M. Piórkowska

 
Copyright © 2024 Szkoła Podstawowa w Kowalewie Pomorskim. All Right Reserved.
Design By Joomla Perfect